Kwiecień był odrobinę zwariowany. Wstawałam rano i do późna szyłam maseczki,maseczki,maseczki..... To był szalony czas. Mało snu dużo szycia.
Ufff na szczęście już się uspokoiło.
Tyle zdążyłam uwiecznić na zdjęciach. Wszystko było szyte od ręki,pakowane i wysyłane.
Pani na poczcie stwierdziła,że lepiej bym się rozłożyła z maszyną u nich,szyła i od razu podawała do okienka 😉